Pomiędzy myciem okien a piernikami
Czas przed świętami dla nas wielu jest trudnym nerwowym okresem... Dla mnie nie. Moim skromnym zdaniem jest to najpiękniejszy czas. Sprzątanie? Przecież sprzątamy cały czas, więc po co robić z tego jakiś mega problem, przecież okna się brudzą i co jakiś czas trzeba je umyć. Nie koniecznie kiedy jest 12 stopni na minusie, można przecież zmienić swój grafik. :) Ze wszystkiego można zrobić horror i kipiąc złością na domowników zastraszyć taką atmosferą swoich współdomowników. Tylko po co?
Uwielbiam ten czas, bo w końcu mogę posłuchać przeboju Czerwonych Gitar...Uwielbiam, bo unosi się zapach pierników, a Amelka oblizuje pędzel po lukrowaniu... Mogę poszaleć z dekoracjami, bo każda ilość na święta to nie kicz, tylko stworzenie magii... I choć w pracy jest nawał papierzysk, bo zbliża się koniec roku, to z uśmiechem spoglądam za okno, gdzie promienie słońca grają sobie etiudy na promieniejącym śniegu. A same święta są tylko finałem. Ładny obrusik, serwetki, kosztowanie smakołyków i żal, bo tak szybko mijają te dwa dni... Dlatego czerpię siłę z czasu przed świętami. A na zdjęciu pierniczki moje i Amelki. To już tradycja... nasza tradycja :)
Uwielbiam ten czas, bo w końcu mogę posłuchać przeboju Czerwonych Gitar...Uwielbiam, bo unosi się zapach pierników, a Amelka oblizuje pędzel po lukrowaniu... Mogę poszaleć z dekoracjami, bo każda ilość na święta to nie kicz, tylko stworzenie magii... I choć w pracy jest nawał papierzysk, bo zbliża się koniec roku, to z uśmiechem spoglądam za okno, gdzie promienie słońca grają sobie etiudy na promieniejącym śniegu. A same święta są tylko finałem. Ładny obrusik, serwetki, kosztowanie smakołyków i żal, bo tak szybko mijają te dwa dni... Dlatego czerpię siłę z czasu przed świętami. A na zdjęciu pierniczki moje i Amelki. To już tradycja... nasza tradycja :)


Komentarze
Prześlij komentarz