babie się zachciało remontu

Oto ja. Zapracowana, popołudniami grzebiąca w ziemi lub latająca z córką po okolicach żeby nacieszyć się majem.... Mało szczęścia... Trzeba sobie jeszcze coś wymyślać. REMONCIK. Takie małe malowanko, tu farba, tam tapetka.... Tylko bez wyprowadzania, bo w domu najlepiej. I już 4 dni się męczę. Sama z pomocą siostry kochanej, która akurat też miała wolne. Kwiaty przestawiam, meble, przesuwam, wałek do ręki.... a tu dziura... niejedna. Więc co Magda robi? Bierze szpachlę, bo przecież nie robotnika do pomocy. Przyznaję trochę podupadłam na zdrowiu psychicznym. Myślałam, ze remoncik potrwa z górką ze trzy dni... a ja jestem w ...d.... Szpachla schnie, bo co chwilę wychodzi coś! A na generalny remont nie mam kasy, więc robię co mogę, żeby było lepiej, ale własnymi ręcyma,  bo już nawet nie rękoma... takie mam zniszczone łapki. Oczywiście honorowo skończę co zaczęłam, ale psychicznie dobija mnie bałagan, bo kupa bzdetów, koszyczków, kurzołapków, z którymi trudno się rozstać... A maj taaaaki piękny. Dobrze, że chociaż ptaki mi tak pięknie śpiewają przy oknie :) Dziś jestem w pracy.... odpoczywam :), bo po pracy wałek w rękę. Będzie dobrze.... jeszcze tylko tapeta i jedna ściana....  chyba, że trzeba będzie coś zaszpachlować znów.... A potem kupić materiał, uszyć zasłony, namalować nowy obraz na ścianę, bo stary już nie pasuje.... polakierować fotele, bo stary lakier już się zdarł, a fotele takie wygodne.... potem coś wypleść z gazetek...   że tej babie jeszcze się chce :)


Komentarze

Popularne posty