Anioł II - matka
Na zaliczenie do szkoły notabene florystycznej zrobiłam anioła. Miał w rękach świeczkę, ale jakoś mi nie pasowała, więc teraz na potrzeby sesji ma dzieciątko, które kiedyś zrobiłam z masy solnej. Gdzieś w tle krąży jeszcze łóżeczko owego dzieciątka, ale o tym będzie osobna historia. A żeby skończyć tę historię napiszę tylko, że anioł pozwolił mi zaliczyć przedmiot praktyczny na celujący, z czego jestem bardzo, bardzo zadowolona :), a jeszcze bardziej, że skończyłam ją właśnie w ten weekend i będę miała więcej czasu!!! Ha ha! Już dziś zakupiłam w Vincencie przepiękne serwetki, które posłużą za dna i wieczka do koszyczków. Dzisiejszy dzień zaczął się koszmarnie, a kończy się miło, pozdrawiam!


Komentarze
Prześlij komentarz