Koszyki z koronką
Wczoraj spędzając popołudnie z córcią, która testowała przepis na wykonanie baranka wielkanocnego (nowa gazetka Hobby), kończyłam zrobione w weekend koszyki. Biały jeszcze czeka na wieczko, więc go jeszcze w pełni nie pokażę. Grafitowy natomiast był szybkim koszykiem, którego zrobienie zajęło mi mało czasu, więcej lakierowanie i malowanie dna. W ogóle z tym malowaniem jest tak, że mi się nie chce.... :) zdecydowanie wolę pleść rurkami pomalowanymi wcześniej, ale i tak trzeba to wszystko polakierować i pędzel wyjmować. Niestety córka jest jeszcze niewprawiona w tym rzemiośle na tyle, by przekazać jej "w ramach pomocy mamie" tę robotę, więc muszę się bujać sama. O ile grafitowy wymagał tylko polakierowania, to biały musiałam pędzlować białą farbą, a jest spory, i tu opuściła mnie już werwa... no ale, wieczory są długie. Na tyle długie, że dziś zaspałam. Wstałam 7:17 i w szybkim tempie budziłam małą. O matko! Czemu doba nie może czasem się rozkurczyć.... Ale, ale, nie spóźniłam się do pracy, miałam kupione wieczorem pączki, więc z powodzeniem mogłam wyprawić dziecko bez problemu z prowiantem, a ja dziś zrobię sobie mini głodówkę, gdyż w szafce zostały mi z wczoraj 2 jabłka :). Kobiety potrafią się nieźle zorganizować :) Tylko, że mieszkam w małej mieścinie i do pracy mam zaledwie 5 minut drogi, moja młoda 7 minut, ale to nieistotne, wszak ważne, że wczoraj zrealizowałam plan, a dziś jest kolejny piękny, słoneczny dzień.
No w końcu te koszyki pokażę:
Zdjęcia marne, bo robione tel. w świetle żarówek, wybaczcie. Zdjęcia naszych plecionek generalnie nie oddają uroku koszyków, nie to żebym się tłumaczyła, po prostu tak jest.
Pozdrawiam!
No w końcu te koszyki pokażę:
Zdjęcia marne, bo robione tel. w świetle żarówek, wybaczcie. Zdjęcia naszych plecionek generalnie nie oddają uroku koszyków, nie to żebym się tłumaczyła, po prostu tak jest.
Pozdrawiam!







Komentarze
Prześlij komentarz